Trwa ładowanie...

Czy za smog odpowiadają samochody? Badania sprawiają, że można w to wątpić

Wszyscy pamiętamy problemy z jakością powietrza, z jakimi przed kilkoma miesiącami musieli mierzyć się mieszkańcy wielu polskich miast. Mówiono wówczas nawet o możliwości wprowadzenia ograniczeń w poruszaniu się starszymi samochodami w miastach. Czy jednak rzeczywiście motoryzacja w znacznym stopniu odpowiada za powstawanie smogu? Nasze obserwacje pozwalają w to wątpić.

Czy za smog odpowiadają samochody? Badania sprawiają, że można w to wątpićŹródło: Fotolia, fot: Alex Ishchenko
d2wwe69
d2wwe69

Kierowcy stop?

O wykluczeniu z centrów miast starszych samochodów mówiło się wielokrotnie - głównie w miesiącach, gdy smog występuje najczęściej. W 2015 roku grupa posłów PO zaproponowała przepisy pozwalające samorządom na określenie stref, do których wjazdu nie miałyby samochody emitujące więcej zanieczyszczeń.

Auta z silnikami wysokoprężnymi miały zostać podzielone na kategorie zależne od daty pierwszej rejestracji. Te z lat 1997-2001 miały otrzymać naklejkę czerwoną, z lat 2001-2006 żółtą, a z lat 2006-2010 - zieloną. W najwyższej klasie znaleźć się miały diesle zarejestrowane po 2010 r. W przypadku „benzyniaków” podział miał być prostszy. Samochody zarejestrowane po 1993 r. miały trafić do klasy czwartej, od której wyższa będzie tylko piąta – dla pojazdów wyprodukowanych po 2001 roku. Diesle wyprodukowane przed 1997 r. i benzyniaki sprzed 1993 r. automatycznie miały otrzymać zakaz wjazdu do strefy, niezależnie od jej rodzaju. Przepisy nie miały dotyczyć jej mieszkańców.

Inicjatywa upadła z powodu zbliżających się wyborów i negatywnego odbioru społecznego całej sprawy. Pomysł jednak nie umarł. Pod koniec 2016 roku posłowie Nowoczesnej zaproponowali nowelizację Prawa ochrony środowiska, która przewidywała możliwość stworzenia przez władze lokalne stref ograniczenia lub zakazu ruchu pojazdami spalinowymi. Przepis miał dotyczyć miast liczących ponad 200 tys. mieszkańców. Ograniczenia lub zakazy miały być zależne od spełnianych przez samochody norm emisji spalin.

Z propozycji Nowoczesnej znów nic nie wyszło, ale pomysł zapewne jeszcze wróci. Czy słusznie?

d2wwe69

Powietrze bez zastrzeżeń

By sprawdzić, na ile ewentualny zakaz poruszania się pojazdów w miastach mógłby poprawić jakość powietrza, postanowiliśmy przez kilka dni obserwować mapę smogową udostępnianą przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Dane zbieraliśmy z początku września, a więc wtedy, gdy dzieci wracają już do szkół, a dorośli do pracy, a także w drugiej połowie września, gdy ze względu na panujące temperatury część ciepłowni ogrzewa już kaloryfery w mieszkaniach. *Pod uwagę braliśmy przede wszystkim obecność pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5, czyli frakcji pyłu, w którym średnica cząstek zawieszonych w powietrzu wynosi odpowiednio 10 i 2,5 mikrometra. *

Jakość powietrza ze względu na obecność w nim pyłu zawieszonego PM10 WP.PL
Jakość powietrza ze względu na obecność w nim pyłu zawieszonego PM10 Źródło: WP.PL
Jakość powietrza ze względu na obecność w nim pyłu zawieszonego PM2,5 WP.PL
Jakość powietrza ze względu na obecność w nim pyłu zawieszonego PM2,5 Źródło: WP.PL

W dniach, kiedy prowadziliśmy obserwację, mimo sporych korków w miastach, powietrze w całym kraju było wolne od smogu. *Pod względem zawartości pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5 było ono dobre lub bardzo dobre. *

d2wwe69

Zimą zapewne wróci kwestia smogu i jakości tego, czym oddychamy. Jak wynika z naszych obserwacji, propozycje spod znaku ograniczenia ruchu pojazdów w centrach miast nie mają mocnego umocowania w wynikach badań jakości powietrza. Nie byłyby też zbyt skuteczne.

Potwierdzenie fikcji

Systemy ograniczania ruchu w miastach, które obowiązują za granicą, na przykład w Niemczech, Austrii czy Francji, funkcjonują na prostych zasadach. Każdy samochód jest klasyfikowany do określonej grupy na podstawie daty produkcji. W końcu wszystkie auta powstałe po wejściu w życie danej normy emisji muszą ją spełniać. To system prosty i tani. W Polsce byłby jednak zupełnie fasadowy.

W naszym przypadku data produkcji auta może mieć niewiele wspólnego z tym, ile zanieczyszczeń emituje on do atmosfery. Wszystko z powodu plagi wycinania filtrów cząstek stałych w samochodach wysokoprężnych. Element ten zatrzymuje i dopala najbardziej szkodliwe dla człowieka produkty reakcji spalania. Niestety, wraz z przebytymi kilometrami układ wymaga inwestycji, a ich koszty odstraszają wielu zmotoryzowanych, którzy wybierają tanią, ale nieekologiczną alternatywę - usunięcie elementu i jego emulację w oprogramowaniu sterującym silnikiem. Nakazanie przepisami certyfikowania samochodów też nic by nie dało. Stacje kontroli pojazdów nie posiadają sprzętu, który pozwoliłby im wykryć brak filtra cząstek stałych. Diagnosta może użyć jedynie dymomierza, a ten zareaguje raczej na niesprawny układ wtryskowy niż oszustwo właściciela pojazdu.

Wprowadzenie przepisów ograniczających wjazd do miast starszymi samochodami jest w najbliższych latach raczej mało prawdopodobne. Regulacja taka byłaby po prostu niesprawiedliwa, a jak wynika z obserwacji jakości powietrza również mało skuteczna. Pomysłów na ograniczenie smogu trzeba szukać gdzieś indziej.

d2wwe69
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wwe69
Więcej tematów