Trwa ładowanie...
20-07-2016 00:38

Autonomiczna jazda Mercedesem Klasy E. Sprawdzamy ją w korkach i na autostradzie

d2mu3z3
d2mu3z3

Mercedes chwali się, że jego nowy model – Klasa E – to auto prawie autonomiczne. Weryfikujemy zatem, jak w ruchu miejskim i autostradowym sprawdza się ta „autonomiczność”. Czy rzeczywiście możemy zaufać systemowi, który prowadzi za nas?

Kilka tygodniu temu pokazywaliśmy film, na którym system Distronic Plus najnowszej generacji testowaliśmy na lotnisku. Rzeczywiście, Klasa E podążała za samochodem poprzedzającym, wszystko pięknie działało. Można było jechać, nie używając rąk.

Ale jak to wszystko działa w warunkach normalnego ruchu? W korkach, kiedy inne auta wciskają się przed maskę, pasy są niedokładnie oznaczone, a drogi nierówne? Okazuje się, że do naprawdę autonomicznej jazdy jest jeszcze sporo do poprawienia.

Na autostradzie wszystko wygląda dobrze. Samochód podąża wyznaczonym pasem, wyczuwa auta przed maską i dostosowuje do nich prędkość. Kiedy zjeżdżają, przyspiesza. Bezproblemowo pokonuje łagodne łuki. Jedynym problemem – za to ogromnym – jest to, że fatalnie reaguje w momencie, kiedy nie podejmie się kierowania. System nakazuje przejąć kierownicę, ale jeśli się tego nie zrobi, wyhamowuje auto do... zera. Na przykład na najszybszym pasie autostrady! Jakie mogą być konsekwencje takiego działania, można sobie tylko wyobrazić. Uderzenie w tył auta stanie się przyczyną katastrofalnego karambolu. A przypomnijmy, że „autopilot” Klasy E działa do prędkości 210 km/h. Dobre intencje firmy, by auto zostało autonomicznie zatrzymane (np. gdy kierowca zemdleje), mogą się obrócić przeciwko nam.

d2mu3z3

W mieście jest zupełnie inaczej. Samochód doskonale radzi sobie w naprawdę gęstym korku, kiedy auta poruszają się z minimalną prędkością po linii prostej. Ciągle stają i ruszają. Wówczas rzeczywiście system Mercedesa się sprawdza, można zacząć myśleć o niebieskich migdałach, samochód sam ruszy i sam się zatrzyma. Jeśli postój trwa powyżej 60 sekund, trzeba systemowi pomóc delikatnie naciskając gaz.

Jednak przyzwyczajenie do takiej „autonomicznej” jazdy może być znowu fatalne w skutkach. Bo w momencie zmiany pasa, system bardzo często się „rozmyśla”, co doskonale widać na naszym filmie. Samochód potrafi wjechać połową na sąsiedni pas. Potrafi źle ocenić to, którędy ma jechać. Nie reaguje odpowiednio na auta, które chcą się wcisnąć (kilka razy omal nie doprowadziliśmy do stłuczki). Wreszcie: jeśli kąt skrętu jest zbyt duży, po prostu jedzie na wprost, z zadaną wcześniej prędkością (u nas było to 50 km/h).

Jak działa system Mercedesa? Zaawansowana elektronika oparta jest na zestawie czujników, kamer i radarów. Nie przejmuje ona w pełni roli człowieka, ale obrazuje kierunek rozwoju motoryzacji. Samochód dostosuje prędkość do obowiązujących ograniczeń, utrzyma się w pasie ruchu, a po włączeniu kierunkowskazu zmieni pas, sprawdzając wcześniej, czy przypadkiem manewr nie zagraża bezpieczeństwu innych użytkowników drogi. Wniosek z jazdy inteligentną Klasą E jest jeden: zaufanie systemowi może się źle skończyć. Ma on być jedynie wsparciem kierowcy, nie autopilotem.

Na koniec dwa słowa o cenie. Żeby w pełni cieszyć się pomocą, trzeba dokupić cały zestaw opcji: od systemu Command, po aktywny tempomat. Łącznie do wydania jest 35 tys. zł, chociaż większość kupujących Klasę E i tak dokupuje znaczną część niezbędnych systemów.

Marcin Klimkowski

d2mu3z3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2mu3z3
Więcej tematów