Trwa ładowanie...
30-08-2016 17:12

Samochody będą latać już za pięć lat

Samochody będą latać już za pięć latŹródło: Materiały prasowe
d3n1mjw
d3n1mjw

Za pięć lat samochody nie tylko będą same jeździły, ale też same latały. Bzdura? Może to nie do końca tak wydumana przyszłość, bo powstaje coraz więcej start-upów, które budują takie latające auta.

Jak na razie nie sprawdziły się filmowe wizje Zemeckisa z filmu „Powrót do przyszłości”. De Lorean DMC-12 potrafił latać i właśnie tak mieliśmy się przemieszczać już w 2015 roku. Czas leci i póki co samochody nie mogą nawet same jeździć. Potrafią, ale za postępem nie nadąża prawo i nasze przyzwyczajenia.

Marry Barra, szefowa General Motors, powiedziała niedawno, że branża motoryzacyjna przez najbliższe 10 lat zmieni się bardziej niż przez ostatnie 80. Wie co mówi, bo sama tę motoryzację tworzy. Jednak to nie tylko futurolodzy snują przed nami wizje samochodu przeszłości.

Peter Diamandis, członek zarządu Hyperloop One, twierdzi, że latające osobiste środki transportu zmienią nasze wyobrażenie o motoryzacji. Jego zdaniem mogą pojawić się już za pięć lat, a w najbliższych dwóch, trzech nastąpi wysyp eksperymentalnych osobistych dronów.

Pierwszy już lata. To Ehang 184, który swój debiut miał na tegorocznych targach CES. To w pełni autonomicznym kwadrokopter, który w czasie lotu korzysta wyłącznie z informacji komputera, GPS i sensorów. Człowiek nie steruje maszyną w żadnym momencie, wybiera jedynie na mapie punkt docelowy. Resztę robi za nas komputer. Współzałożyciel firmy Ehang twierdzi, że dron może przemieszczać się na wysokości do 3505 metrów, a standardowa prędkość lotu to ok. 100 km na godzinę.

Ehang 184 ma kosztować ok. 250 tysięcy dolarów, a w sprzedaży pojawi się za kilka lat. Kiedy dokładnie? To zależy od regulacji prawnych, bo jak na razie czymś takim nie można by nawet wystartować.

d3n1mjw

Bardziej samochód

Inny przykład latającego samochodu pokazała firma Terrafugia. W 2014 r., po ośmiu latach testów, światło dzienne ujrzał pojazd TF-X. Efekt jest imponujący, choć podobne pomysły w historii motoryzacji już się pojawiały. Połączenie awionetki, samochodu i drona ma gwarantować mobilność, łatwość pilotażu i dobre możliwości samej jazdy. TF-X ma cztery koła, chowane skrzydła, dwa silniki śmigłowe i dość futurystyczny wygląd. Potrafi wznieść się w powietrze jak helikopter i jechać jak prawdziwe auto. Tutaj jednak to kierowca zmienia się w pilota. Wszystko w zależności od potrzeb.

Polski wkład

Polscy konstruktorzy również pracują nad osobowym dronem. W Bydgoszczy Tomasz Maciąg pracuje nad pojazdem napędzanym sześcioma silnikami o łącznej mocy 120 KM. Maszyna ma być ładowana z gniazdka, a czas lotu to na początek 20 minut. Na razie konstruktorzy pracują nad prototypem.

O latających samochodach marzyło wielu. W 1958 roku James C. Zeder, ówczesny szef Chryslera, przewidywał powietrzne samochody napędzane energią słoneczną. GM w 1962 r. stworzyło Firebirda III, który przypominał samolot. Marry Barra jest ostrożniejsza niż jej starsi koledzy, ale jako szefowa firmy produkującej tradycyjne samochody, powinna zacząć się bać zmian, jakie nas czekają. Latanie bez wątpienia zmieni myślenie o mobilności. Będziemy skłonni mieszkać z dala od miast, bo dotarcie do nich będzie łatwiejsze. Trudno nie zgodzić się z taką wizją. Jednak, by zrealizowała się ona za pięć czy nawet dziesięć lat, trzeba mieć naprawdę dużo wyobraźni. My na razie zostajemy przy samochodach.

Juliusz Szalek, WP Moto

d3n1mjw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3n1mjw
Więcej tematów