Trwa ładowanie...

Policja chwali się wynikami. Tylko czy w ich dane można wierzyć?

Policja chwali się wynikami. Tylko czy w ich dane można wierzyć?Źródło: Policja
d36ylo0
d36ylo0

Rok 2015 jest dla nagminnie łamiących prawo kierowców wyjątkowo trudny. W połowie maja w życie weszły restrykcyjne przepisy, a policja egzekwuje je z widoczną ochotą. Teraz, pół roku po ich wprowadzeniu, mundurowi przy pomocy statystyk przekonują, że to dobre i potrzebne prawo. Tylko czy w liczby podawane przez policję można wierzyć?

Pierwsze dziesięć miesięcy 2015 roku kończy się na drogach niezłym rezultatem. Jak wylicza policja, w porównaniu z analogicznym okresem roku 2014, na drogach zginęło o 10 proc. mniej osób, liczba wypadków została zredukowana o 7 proc., a rannych w wypadkach o blisko 8 proc. Zdaniem policji liczby te stanowią niepodważalny dowód na skuteczność drogówki i słuszność przyjętych rozwiązań prawnych. Czy tak jest w rzeczywistości? By poddać tę tezę w wątpliwość, wystarczy sięgnąć do archiwalnych danych Komendy Głównej Policji.

Rok 2011 zamknął się na polskich drogach liczbą 4189 ofiar wypadków. Tymczasem w całym roku 2012 w zdarzeniach tego typu zginęło 3571 osób. Oznacza to spadek o blisko 15 proc., a wszystko bez zmiany prawa i zatrzymywania praw jazdy. Jak to możliwe? Należy pamiętać, że w 2012 roku oddano w Polsce wiele inwestycji drogowych, które przygotowywane były na rozgrywki Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. W kolejnych latach, gdy dynamika oddawania do dyspozycji kierowców kolejnych nowych dróg malała, spadało również tempo poprawy bezpieczeństwa. W 2013 roku w wypadkach zginęło 3357 osób, a w 2014 3202 osoby.

Oddawanie kolejnych inwestycji drogowych w znacznej mierze leży również u podstaw poprawy bezpieczeństwa na drogach w 2015 roku. Od stycznia otwarto m.in. obwodnicę Hrubieszowa, drogę ekspresową S69 z Buczkowic do Żywca, fragment S8 pozwalający jadącym pomiędzy Katowicami i Warszawą omijać Janki i Raszyn, zwiększono liczbę pasów na trasie AK, a w Jaworniku nad Zakopianką zbudowano kładkę dla pieszych. Wiele wskazuje na to, że dynamika spadku ofiar zdarzeń drogowych w 2015 roku jeszcze się poprawi, bo w listopadzie uruchomiono obwodnice Szczuczyna i Bargłowa Kościelnego.

d36ylo0

Przypisywanie wszelkich pozytywnych zmian wyłącznie działaniom drogówki nie jest jedynym grzechem, jaki względem statystyki popełniają policjanci. Zdaniem Banku Światowego nie należy zbytnio ufać danym prezentowanym przez policję. Choć system zbierania danych o zdarzeniach drogowych jest w Polsce realizowany tylko przez jedną służbę, według organizacji zdarzają się istotne przekłamania. Wypadki są przez mundurowych ewidencjonowane jako stłuczki, nie zgadza się również statystyka śmiertelnych ofiar wypadków. Tych bowiem, zdaniem BŚ jest znacznie więcej, niż wynika to z policyjnych danych. Różnica pomiędzy realiami a policyjnymi danymi może sięgać nawet 80 procent.

(fot. Policja)
Źródło: (fot. Policja)

Zdaniem Banku Światowego, wszystkiemu winien jest SEWiK, czyli System Ewidencji Wypadków i Kolizji. Jego głównym narzędziem jest papierowa karta zdarzenia, którą na miejscu wypadku wypełnia policja. Dzięki niej, w całym kraju funkcjonariusze zbierają te same rodzaje danych odnoście zdarzeń, ale sposób ich pozyskiwania okazuje się już anachroniczny i mało precyzyjny. Jak wskazuje BŚ, podczas interwencji mundurowi nie zapisują danych GPS miejsca zdarzenia, więc tak naprawdę na podstawie analizy SEWiK-u nikt nie jest w stanie dokładnie go określić. To negatywnie wpływa na wyznaczanie szczególnie niebezpiecznych miejsc, a w konsekwencji chybione lokowanie fotoradarów i brak rozpoznania w kwestii koniecznych modernizacji mało przyjaznej kierowcom infrastruktury.

d36ylo0

Podobnie jest z ewidencjonowaniem śmiertelnych ofiar wypadków. Dane, którymi dysponuje policja, zbierane są na miejscu. W sporządzanym tam formularzy SEWiK za ofiary uważa się więc te osoby, których zgon stwierdza przybyły lekarz. Tymczasem, zgodnie z europejskim standardem zbierania danych o wypadkach, za śmiertelne ofiary wypadku należy uznać również te osoby, które umrą w wyniku odniesionych ran do 30 dni od zdarzenia. System transferu danych pomiędzy szpitalami, do których odwożeni są uczestnicy drogowych zdarzeń a samorządami oraz pomiędzy nimi a policją, nie jest jednak doskonały. Statystyka nie może być więc pełna.

W ciągu pierwszych trzech miesięcy funkcjonowania nowych przepisów za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym zatrzymano prawa jazdy 9,5 tys. kierowców. Nie sposób powiedzieć, że w ogóle nie wpłynęło to na poprawę bezpieczeństwa na drogach. W końcu na pewien czas wyeliminowano z ruchu szczególnie agresywnych kierowców, a pozostali mają świadomość konsekwencji rażącego naruszania przepisów. Bezpośrednie przekładanie spadku liczby śmiertelnych ofiar wypadków na słuszność tego rozwiązania prawnego jest jednak sporym nadużyciem.

tb, moto.wp.pl

d36ylo0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36ylo0
Więcej tematów