Trwa ładowanie...
19-11-2012 15:40

Skoda Rapid 1.6 TDI Elegance: Pokonaliśmy nią 1500 km z Gdańska... do Gdyni!

Skoda Rapid 1.6 TDI Elegance: Pokonaliśmy nią 1500 km z Gdańska... do Gdyni!Źródło: Marek Wieliński
d3tab1y
d3tab1y

Dostać się z Gdańska do Gdyni, pokonując dystans 1500 km. Niemożliwe? Jak najbardziej, wykonalne. Takie właśnie zadanie czekało nas za kierownicą nowej Skody Rapid. Jadąc najkrótszą drogą, z Gdańska do Gdyni, można dojechać w 30 minut, pokonując odległość 22,4 km. By było to 1500 km, wystarczy ruszyć z Gdańska, w stronę Niemiec. Była to doskonała okazja do bliższego poznania najnowszego modelu z Mlada Boleslav. Samochodu, który wypełnił lukę pomiędzy Fabią i Octavią. Mamy już znamy - i wy zapewne też - całą niemal teoretyczną wiedzę na temat parametrów i wyposażenia tego modelu. Nadszedł czas na praktykę.

Samochód, którym udaliśmy się na wyprawę przez Europę to Skoda Rapid w wersji wyposażenia Elegance, ze 105-konnym silnikiem TDI. Podczas 3,5-dniowej, ekspresowej wyprawy, przejechaliśmy przez Niemcy, Danię i Szwecję, by promem dotrzeć do Gdyni. Jechaliśmy przez Kołbaskowo, Rostock, Lubekę, Flensburg, Odense, Kopenhagę, Malmo i Karlskronę. Chcieliśmy dowiedzieć się, ile nasz samochód będzie spalać i jak daleko uda nam się zajechać na jednym zbiorniku paliwa. Nie zamierzaliśmy jednak urządzać "rajdów o kropelce", bo prawie nikt - oprócz kilku znanych nam osób - tak nie jeździ. Każdy kierowca porusza się swoim tempem. Jedni szybciej, inni wolniej. Jesteśmy pewni, że stosowanie ekstremalnego ekodrivingu, niczego nie udowodni. Dlatego podróżowaliśmy dynamicznie, czasem zwyczajnym tempem, a czasem - np. na autostradzie w Niemczech - tak szybko, jak tylko "fabryka pozwala".

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Pokonanie trasy przez Niemcy, Danię i Szwecję, jeszcze kilkanaście lat temu nie byłoby możliwe, ponieważ nie istniały wówczas przeprawy mostowe przez Cieśniny Duńskie: Mały i Wielki Bełt oraz Sund. Duńskie miasta Odense i Kopenhaga są położone na wyspach Fionia i Zelandia. Całkiem niedawno, dzięki budowie największych tego typu mostów w Europie, doszło do ich połączenia siecią dróg z półwyspami: Jutlandzkim i Skandynawskim.

Skoda Rapid to odpowiedni wybór na tak długą wyprawę. Rekordowy w tej klasie bagażnik o pojemności 550 litrów, pozwolił bez trudu spakować wszystko, co potrzebne do realizacji materiału. Oprócz osobistych bagaży, bez trudu zmieściło się jeszcze kilka sporych toreb ze sprzętem filmowym i pozostało sporo wolnego miejsca. W środku także nie sposób narzekać na brak przestrzeni. Paradoksalnie, najwięcej udało się jej wygospodarować dla osób siedzących na tylnej kanapie. Między innymi dlatego, Skoda Rapid jest ciekawą propozycją dla rodzin.

d3tab1y

Ma dobre predyspozycje do jazdy w trasie. Pomimo tak przestronnego wnętrza, jest autem o kompaktowych wymiarach zewnętrznych. To duża zaleta, którą łatwo docenić w mieście. Nie sprawia żadnych kłopotów z parkowaniem. Widoczność w każdym kierunku jest znakomita. Montowany za dopłatą czujnik parkowania maksymalnie upraszcza wykonanie tego zadania.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Pierwszy dzień wyprawy rozpoczął się wczesnym świtem, w sercu starego Gdańska. Bez trudu spakowaliśmy nasze bagaże i od razu ruszyliśmy w kierunku granicy z Niemcami. Choć droga krajowa nr 6 na większości swoich odcinków została już wyremontowana, zdarzają się jeszcze fragmenty z nawierzchnią o gorszej jakości, łącznie z pamiętającymi czasy Adolfa Hitlera, betonowymi płytami dawnej autostrady, które pozostały jeszcze na krótkim fragmencie w pobliżu Kołbaskowa. To pierwszy test zawieszenia naszej Skody.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Trzeba przyznać, że w przypadku Rapida, zestrojenie zawieszenia jest udanym kompromisem pomiędzy komfortem podróżowania i bezpieczeństwem, podczas szybszej jazdy w zakrętach. Poprzeczne nierówności są jednak dużym wyzwaniem i podczas ich pokonywania, nie sposób uniknąć wstrząsów. W przypadku testowanego egzemplarza, wynikało to nie tylko z zastosowania sztywnej belki w tylnym zawieszeniu, ale też opon o niskim profilu, zamontowanych na 17-calowych felgach. Dodajmy, że do Skody Rapid montowane są również koła w rozmiarach 15 i 16 cali.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Chwilę później przekraczamy granicę Niemiec. Na terenie dawnej NRD czekała na nas najgorsza na całej trasie podróży, drogowa niespodzianka. Nawigacja zasugerowała przejazd skrótem do autostrady, wiodącym lokalną drogą, przez małe miejscowości. Nawet u nas nie znajdziemy tak łatwo, tak zrujnowanej drogi, w tak koszmarnym stanie. Właściwie, nie była to typowa droga, lecz niekończąca się seria głębszych i płytszych dziur oraz łat o różnej wysokości. Ten drogowy patchwork przypominał najbardziej ekstremalne fragmenty torów testowych, na których do granic możliwości męczy się zawieszenia. Tu miła niespodzianka. Pomimo tragicznego stanu nawierzchni, podczas jazdy z dopuszczalną prędkością 50 km/h nadwozie nie wpadało w silne drgania, a koła sprawnie pokonywały każdą nierówność, oszczędzając kręgosłupy pasażerów. "Test Honeckera" nasza Skoda zdała na piątkę.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Kolejnym etapem podróży był przejazd autostradą A20, którą po kilku godzinach dojechaliśmy do Rostocku. Dzięki brakowi ograniczeń prędkości, miejscami mieliśmy możliwość rozpędzenia samochodu do prędkości maksymalnej. W przypadku Rapida z silnikiem 1.6 TDI, jest to 190 km/h. Samochód prowadzi się stabilnie. Do około 150 km/h we wnętrzu nie ma nadmiernego hałasu. Powyżej tych prędkości wyraźnie słychać szum powietrza opływającego karoserię, na i oczywiście dźwięk pracującego na wysokich obrotach diesla. Natomiast podróż z prędkościami do 140 km/h jest komfortowa pod względem akustycznym. Można swobodnie prowadzić rozmowę i nie zwiększać głośności radia.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Po południu, po przejechaniu 617 km, docieramy do Rostocku, uzyskując średnie zużycie paliwa na poziomie 5,9 l/100 km. Pomimo pokonania ponad 600 km przez Polskę i Niemcy, nie czujemy się zmęczeni. To zasługa przestronnego wnętrza i zawieszenia, dobrze tłumiącego nierówności. Nie powinno to dziwić, bo rozstaw osi Rapida jest większy, niż w Octavii. Na pochwałę zasługują również przednie fotele. Z początku ich twardość wydawała nam się wadą. Jednak, po przejechaniu tylu kilometrów wiemy, że - paradoksalnie - to właśnie ich największa zaleta.

d3tab1y

Rostock, położony nad rzeką Warnow, w odległości ok. 12 km od jej ujścia do Zatoki Meklemburskiej na Bałtyku, to dawna stolica okręgu Meklemburgia-Pomorze Przednie. Był największym portem w NRD. Obecnie jest trzecim co do wielkości, niemieckim portem nad Bałtykiem, po Lubece i Kilonii. Nazwa Rostock pochodzi od słowiańskiego słowa roztoka, oznaczającego deltę rzeki. W czasach NRD żyło tu 260 tys. mieszkańców. Po zjednoczeniu Niemiec, w 1989 roku Rostock stracił swoje znaczenie jako port i stał się jednym z najbiedniejszych rejonów kraju. Nie dziwi zatem, że liczba jego mieszkańców drastycznie spadła - do ok. 60 tys. Dziś, nad kanałem rzeki Unterwarnow w centrum miasta, stoją pozostawione na pamiątkę, bezczynne portowe suwnice i dźwigi. Nieco dalej znajduje się port jachtowy, a w jego pobliżu cumuje statek Georg Buchner, który jest obecnie pływającym hotelem.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Zbudowano go w 1950 roku. Początkowo, jako jednostka frachtowo-pasażerska, pływał na trasie z Belgii do Angoli. W roku 1967 trafił do portu w Rostocku, gdzie przystosowano go do wożenia większych ilości ładunku. Do 1977 roku pływał na Kubę i do Meksyku. Następnie, w szczecińskiej Stoczni Remontowej Gryfia, przerobiono go na okręt szkoleniowy. W tej roli służył w Rostocku do 1990 roku. Następnie miał już pójść na żyletki. Na szczęście, postanowiono go jednak zachować, jako stacjonarną jednostkę szkoleniową. W 2003 roku przeszedł ostatni już remont. Przerobiono go na pływający hotel, którym jest do dziś.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Następnego dnia, ruszyliśmy z Rostocku, przez Kiel, Flensburg i Odense, do Kopenhagi. Do pokonania mieliśmy 588 km. W zbiorniku, wciąż zatankowane jeszcze w Gdańsku paliwo. Kierujemy się w stronę granicy, po drodze mijając Lubekę - jedno z najważniejszych miast Ligi Hanzeatyckiej. Dzielnica Travemunde jest popularnym ośrodkiem wypoczynkowym i portem. Nazywana miastem siedmiu wież, gotycka Lubeka jest na liście światowego dziedzictwa Unesco. Ruszamy dalej. Flensburg to już ostatnie duże niemieckie miasto, przed granicą z Danią. Znajduje się w nim baza Marynarki Wojennej. Niezauważalnie i płynnie przekraczamy kolejną granicę. Jesteśmy już w Danii. Z Rostocku udało nam się przejechać jeszcze 273 km, do duńskiej miejscowości Abenra. Jeden, 55-litrowy zbiornik paliwa naszej Skody Rapid, wystarczył na pokonanie dystansu 890 km i przejazd przez dwa kraje. Nie oszczędzaliśmy przy tym
105-konnego silnika, przez cały czas korzystając z pełni jego możliwości.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Docieramy do pierwszego z trzech wielkich mostów, które znalazły się na naszej trasie. Zbudowany w 1970 roku Lillebaeltsbroen jest najmniejszym z nich. Ma 1700 m długości i 33,3 m szerokości. Prześwit pod mostem to aż 44 metry. Pylony wnoszą się ku niebu na wysokość 120 m. Sześciopasmowy most autostradowy nad Małym Bełtem w Danii, łączy Jutlandię z wyspą Fionią, na której znajduje się Odense, trzecie co do wielkości miasto w Danii. Dystans ok. 1200 km z Gdańska pokonaliśmy bez trudu i wyrzeczeń. Pracujący pod maską naszej Skody silnik 1.6 TDI ma bezpośredni wtrysk paliwa common-rail. Nie trzeba stosować zasad ekodrivingu, by w mieście spalał średnio od 5,8 do 6,1 l oleju napędowego na 100 km. Maksymalnie udało nam się zbliżyć do wyniku 8 l/100 km.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Dojeżdżamy do Odense. Jest ono jednym z najstarszych, duńskich miast. Istnieje już od 988 roku. W swoich początkach było miejscem kultu Odyna, stąd jego nazwa. W Odense urodziło się i mieszkało wielu sławnych Duńczyków. Pochodzą stąd między innymi: żużlowiec, Niki Pedersen i tenisistka, Caroline Wozniacki. Najbardziej znanym jest, urodzony tu w 1805 roku pisarz i poeta, autor znanych na całym świecie bajek dla dzieci, Hans Christian Andersen. Jako syn szewca i niepiśmiennej praczki z wielkim trudem próbował rozpocząć karierę. Debiutował jako śpiewak. Później został aktorem. Kiedy sam zabrał się za pisanie sztuk, z powodu licznych błędów, były często odrzucane przez krytyków. Nikt wtedy nie przypuszczał, że jego baśnie będzie podziwiać i czytać cały świat. Wielki wpływ na jego twórczość baśniopisarską miała podobno babcia. Niektóre z baśni miały być zapisem opowiadanych małemu
Andersenowi historyjek. Jego dom stoi do dziś przy ulicy Ramsherred w Odense. Pojechaliśmy go zobaczyć. Niestety, zabrakło nam szczęścia. Dom Andersena obecnie jest w remoncie. Całkowicie zdemontowano w nim dach.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Opuszczamy Odense i jedziemy w stronę Kopenhagi. Czas na najciekawszą część naszej wyprawy. Przejeżdżamy przez Storebaeltsbroen, najdłuższy most wiszący w Europie, rozciągający się na długości 18 km ponad cieśniną Wielki Bełt w Danii. To trzeci pod względem długości, wiszący most na świecie. Jedno z najwspanialszych dzieł inżynierii drogowej. Rozpięta pomiędzy wyspami Fionia i Zealandia przeprawa, składa się z dwóch mostów, połączonych ze sobą wyspą Sprogo. Prace nad budową Storebaeltsbroen, rozpoczęły się w 1988 roku, trwały 10 lat i pochłonęły w sumie 21,4 biliona duńskich koron. Most oddano do użytku w 1998 roku. Zawieszony na linach Most Wschodni ma długość 6790 m. Część swobodnie podwieszona na linach ma długość 1624 m i znajduje się w odległości 65 m od lustra wody. Konstrukcję wsparto na dwóch pylonach o wysokości 254 m, które są jednymi z najwyższych obiektów na terenie
Danii. Każdy z nich waży 32 000 ton. Most Zachodni ma długość 6611 m. Składa się z dwóch, równoległych przepraw: samochodowej i kolejowej. Oba mosty łączą się na czterokrotnie powiększonej wyspie Sprogo. Tu, dla samochodów zaczyna się most podwieszony na linach. Pociągi pokonują ten odcinek, liczącym 8024 m tunelem, ułożonym pod dnem Bałtyku na głębokości od 12 do 75 m. Jego betonowe ściany mają grubość 40 cm.

d3tab1y

Koszt przejazdu mostem Storebaeltsbroen to 32 euro. Kierowcy ciężarówek z naczepą muszą płacić znacznie więcej, aż 151 euro. Jeśli pojazd jest dłuższy, niż 20 m, za przejazd nim trzeba zapłacić 226 euro. Wyspa Sprogo, pomimo tak znacznej ingerencji człowieka jest rezerwatem przyrody w którym żyją, objęte ochroną, liczne gatunki ptaków oraz... ropucha zielona. Do 1961 roku wyspa była miejscem zamieszkania dla samotnych matek. Zsyłano na nią kobiety, które nie pasowały do ówczesnych norm społecznych. Obecnie wyspa Sprogo nie jest zamieszkana.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Przekraczając most Storebaeltsbroen mieliśmy bardzo trudne warunki jazdy. Nad cieśniną zerwał się silny, sztormowy wiatr. Pogoda zaczęła się szybko pogarszać. Na moście uruchomiono automatyczny system ostrzegania kierowców. Trudno o lepszy test odporności samochodu na boczne podmuchy wiatru. Skoda Rapid zdała go na piątkę. Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że jest lżejsza i mniejsza od Octavii. W porównaniu z nią, także mniej stabilna. W swojej klasie nie odstaje jednak pod tym względem od konkurencji. Podczas długiej jazdy drogami Danii mogliśmy docenić dobre wytłumienie wnętrza naszej Skody Rapid. To jedna z przyczyn, dla których pokonanie dystansu 1200 km nie jest męczące dla kierowcy i pasażerów. Ruszamy do celu naszej podróży, Kopenhagi.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Kopenhaga to stolica i zarazem największe miasto Królestwa Danii. Czwarte pod względem wielkości po Sztokholmie, Oslo i Helsinkach, liczy ponad milion dwieście tysięcy mieszkańców. Na ulicach przechodnie zwracają uwagę na naszą Skodę, której wygląd różni się dość znacznie od produkowanych do tej pory modeli tej marki. Stojąc w centrum miasta, pytaliśmy mijających nas turystów i mieszkańców o opinie na temat nowej Skody Rapid. Zdecydowana większość od razu wiedziała, że to najnowsza Skoda. Przeważały pozytywne opinie na temat stylistyki auta, choć niektórzy podkreślali, że linia tego samochodu jest nieco za spokojna dla młodych ludzi. Wszyscy jednak byli zgodni co do tego, że jest to praktyczny samochód rodzinny.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Stolica Danii znajduje się na wschodnim wybrzeżu wyspy Zealandia. Stare miasto, największy i najstarszy na świecie park rozrywki Tivoli, nowoczesne centrum i strażnicy przed Pałacem Królewskim to wizytówki Kopenhagi.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Tivoli to znajdujący się w samym sercu miasta zespół ogrodów i ogromny park rozrywki. Jeden z dwóch najstarszych tego typu obiektów na świecie. Nie powinno zatem dziwić, że jest także najchętniej i najczęściej odwiedzanym parkiem rozrywki w całej Skandynawii. Nazwę zaczerpnięto z nieistniejącego już dziś ogrodu Jardin de Tivoli w Paryżu. Tak samo nazywa się również miejscowość w okolicach Rzymu. Co znajdziemy za stylową bramą Tivoli? Teatr, liczne altany, restauracje i kawiarnie, ogrody kwiatowe, oraz oczywiście karuzele, diabelskie młyny i górskie kolejki. Park Tivoli jest w nieustannej rozbudowie i - zgodnie ze słowami swojego założyciela, Georga Carstensena - nigdy nie zostanie ukończony.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Najbardziej charakterystycznym, ulubionym miejscem spotkań mieszkańców Kopenhagi jest port jachtowy Nyhavn. W latach 1670-73, rękami szwedzkich jeńców wojennych, zbudował go Król Christian V. Hans Christian Andersen przez pewien czas mieszkał w domu przy Nyhavn 18. W tamtych czasach, miejsce to było znane z powodu prostytucji i znacznej liczby karczm piwnych. Dziś w Nyhavn znajduje się mnóstwo restauracji, kawiarni i pubów. Wzdłuż jego brzegów cumuje mnóstwo historycznych, drewnianych łodzi i jachtów. Są także współczesne, małe jednostki. Regularnie pływają tramwaje wodne, pełne robiących zdjęcia, japońskich turystów.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Ludzi z całego świata, którzy przyjechali zwiedzać Kopenhagę, najłatwiej spotkać przy pomniku Małej Syrenki, znajdującym się przy nabrzeżu Langelinie. Postać pochodzi z baśni Hansa Christiana Andersena, jest symbolem Kopenhagi i największą atrakcją turystyczną. Stworzona w 1913 roku, wykonana z brązu rzeźba wielokrotnie padała ofiarą wandali, była pozbawiana głowy, uszkadzana, a nawet wysadzona i zatapiana w morzu. Dlatego rozpatruje się możliwość ustawienia jej w nowym miejscu, dalej od brzegu. Postać ma twarz primabaleriny Teatru Królewskiego w Kopenhadze, Ellen Price. Ponieważ artystka nie zgodziła się pozować nago, postać syrenki ma ciało Eline, żony rzeźbiarza, który wykonał figurę, Edwarda Eriksena. W 2010 roku rzeźba Małej Syrenki zniknęła na kilka miesięcy z nabrzeża. Tym razem, na skutek decyzji rady miasta. Postanowiono, że... będzie prezentowana w duńskim pawilonie,
podczas wystawy Expo w Szanghaju.

d3tab1y

Z żalem, że mamy tak mało czasu, opuszczamy Kopenhagę i udajemy się w stronę Szwecji. Przed nami trzecia i ostatnia już na naszej trasie, wielka przeprawa mostowa. Od kilkunastu lat miasto jest połączone mostem nad cieśniną Sund, ze szwedzkim Malmo. Oresundsbroen składa się z mostu o długości prawie 8 km, sztucznej wyspy o długości ponad 4 km i tunelu o długości 3,5 km. Sztucznie utworzoną wyspę Peberholm usypano z kamieni, wydobytych z morskiego dna. Ekolodzy obawiali się, że zatopione w morzu, wielkie betonowe konstrukcje, po których każdego dnia przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy samochodów, zniszczą ekosystem. Tymczasem, podwodne części mostów, zamieniły się w sztuczną rafę.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Oresundsbroen jest najdłuższym takim mostem w Europie i drugim, pod względem długości, mostem na świecie, łączącym dwa państwa. Tym szlakiem przebiegają dwie dwupasmowe jezdnie i dwa tory kolejowe. To część europejskiej drogi E20. Budowę rozpoczęto w 1995 roku. Most został otwarty w roku 2000. W połowie jego długości spotkali się królowa Danii i król Szwecji. Ponieważ połączenie ma ogromne znaczenie dla gospodarek obu państw, nikt nie przejmuje się tym, że łączny koszt jego budowy - ponad 20 mld zł - ma się zwrócić dopiero po 35 latach od chwili otwarcia. Przejazd kosztuje 34,40 euro. Kierowcy ciężarówek z naczepą muszą płacić 115 euro. Ciężarówki o długości powyżej 20 m płacą 172,80 euro.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

W ten sposób przekraczamy kolejną granicę i rozpoczynamy podróż po Szwecji. Pierwszy postój na trasie znajduje się tuż za mostem. To szwedzkie miasto Malmo. Ponad półmilionowa aglomeracja na półwyspie Skania, w odległości zaledwie 46 km od Kopenhagi. Pierwsza nazwa tej miejscowości to Malmhaug, czyli "kopiec piasku". Kiedyś było ważnym portem handlowym. W 1394 roku miasto zostało zdobyte i obrabowane przez korsarzy. Do 1658 roku Malmo należało do Danii. Od 12 lat ma drogowe i kolejowe połączenie z Kopenhagą, przez most nad Sundem. W 2001 roku Malmo zostało połączone z Kopenhagą w jeden zespół portowy, liczący prawie 2,5 miliona mieszkańców, o nazwie Oresund. Symbolem miasta jest, znajdujący się w biznesowej dzielnicy, u wybrzeży cieśniny Sund, zbudowany w 2005 roku, niezwykłych kształtów wieżowiec o nazwie Turning Torso. Trzeci pod względem wysokości (190 m, 54 piętra) budynek
mieszkalny w Europie od podstawy w górę jest skręcony o 90 stopni. Został zaprojektowany przez znanego na całym świecie architekta, Santiago Calatravę. W Malmo mieszkają między innymi dwaj znani wykonawcy muzyki pop i dance: Arash i Basshunter.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Na naszej trasie już ostatni, najkrótszy odcinek drogowy tej wyprawy. Czeka nas jeszcze 205 km podróży z Malmo do Karlskrony. Po drodze mijamy miejscowości Lund, Kristianstad, Karlshamn i Roneby. Oto najbardziej malownicza część trasy E22. Droga prowadzi przez małe, urocze miejscowości z domami, pomalowanymi czerwoną farbą, w tradycyjnym, skandynawskim stylu.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Krajobraz jest różnorodny. Chwilami poruszamy się w otwartym terenie, są też odcinki leśne, pełne wzniesień i zakrętów. Nareszcie możemy poczuć, jak testowana Skoda Rapid skręca i trzeba przyznać, że radzi sobie z tym całkiem nieźle, pozwalając na bezpieczną, ale dynamiczną jazdę. Droga jest mieszana. Sporo na niej krótkich, 2-3-kilometrowych, dwupasmowych odcinków z zanikającym, lewym pasem. Wyprzedzanie na nich wymaga skupienia i wcześniejszego planowania manewrów. Przy okazji możemy się przekonać, że nawet jeśli dojdzie do pomyłki kierowcy, mocne i dające się precyzyjnie dawkować hamulce załatwią sprawę, pozwalając bezpiecznie, szybko i bez blokowania kół wytracić prędkość.

d3tab1y

Skoro już mówimy o prędkości, choć w tym kraju umiejętności przeciętnego kierowcy mogłyby zawstydzić niejednego rajdowca, w Szwecji trudno o brawurowo jeżdżących uczestników ruchu. Nawet tam, gdzie nie ma kamer, wszyscy starają się jechać zgodnie z ograniczeniami prędkości. Nieliczni jeżdżą nieco szybciej, ale zdecydowanie, w granicach zdrowego rozsądku. Na 200-kilometrowej trasie mijamy tylko jeden patrol policji, który nie ma co robić, bo wszyscy jadą spokojnie. Podobnie jak w Polsce, lokalne, wąskie drogi i przejazdy przez miasteczka są usiane nowoczesnymi fotoradarami. Nie wydają się jednak być potrzebne, bo szwedzcy kierowcy mają wiele szacunku dla pieszych. Wystarczy, że ci zbliżą się do przejścia, jedynie z zamiarem przekroczenia jezdni, by samochody zaczęły się zatrzymywać.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Przed nami ostatnie dziesiątki kilometrów. Czteroramienne koło kierownicy możemy zaopatrzyć w przyciski, pozwalające na zdalne sterowanie radioodbiornikiem. To bardzo wygodne w długiej trasie. Zewnętrzny port aux pomaga w podłączeniu dodatkowych urządzeń. Każdy egzemplarz Rapida możemy doposażyć w automatyczną klimatyzację, podgrzewane fotele z regulacją intensywności grzania i multimedialny zestaw z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem, umieszczonym na odpowiedniej dla oczu wysokości. Wskaźniki, informujące o aktualnej prędkości i obrotach jednostki napędowej są bardzo czytelne. Z każdym kilometrem przekonujemy się do funkcjonalności i komfortu podróżowania tym autem.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Po zapadnięciu zmierzchu, jesteśmy prawie u celu. Karlskrona jest jednym z miast, najbardziej wysuniętych na południe Szwecji. Tutejszy Port Marynarki Wojennej jest na liście światowego dziedzictwa Unesco. Karlskrona leży na trzydziestu trzech wyspach archipelagu Blekinge, na skalistym wybrzeżu Bałtyku. Centrum znajduje się na wyspie Trossö. Inna wyspa, Stumholmen była własnością Marynarki Wojennej, a dziś znajduje się na niej Muzeum Marynarki (Marinmuseum). W 1680 roku została tam przeniesiona siedziba szwedzkiej, Królewskiej Marynarki. Nazwa miasta pochodzi od zestawienia imienia króla Karola XI i słowa korona. Karlskrona, oznacza po prostu "Koronę Karola". Jedną z turystycznych atrakcji Karlskrony jest , wybudowany w 1685 roku, drewniany kościół admiralicji. Podobnie, jak wiele innych domów, pomalowano go tradycyjną, czerwoną farbą, tzw. "falu rodfarg".

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

W ten sposób dotarliśmy do ostatniego przystanku na trasie naszej podróży. Do Gdyni dostaniemy się promem samochodowym, Stena Vision. Ta jednostka może pomieścić kilkaset samochodów osobowych. Wśród nich, już za chwilę, znajdzie się nasza Skoda Rapid. Wypływamy z Karlskrony. Miłą niespodzianką okazało się zaproszenie na mostek kapitański. Z bliska mogliśmy zobaczyć pracę załogi i dowiedzieć się więcej o tym niezwykłym promie. Jak powiedział nam kapitan, Bergil Gustafsson - łagodne dla pasażerów prowadzenie tak wielkiej jednostki nie jest łatwym zadaniem. Zwłaszcza przy złej pogodzie, która o tej porze roku na Bałtyku nie jest rzadkością. Powierzchnia burty statku to 8000 m kw. Potrzeba wiele mocy i precyzji sterowania, by ustawiać prom odpowiednio do kierunku wiatru.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Mocy z całą pewnością nie brakuje, bo ten kolos ma cztery silniki o mocy 40 000 KM. To mniej więcej tyle, co 381 Skód Rapid 1.6 TDI. Ważący 22 tys. ton prom rozpędza się do 41 km/h. Nasz samochód, nie dość, że o wiele szybszy, to znacznie oszczędniej obchodzi się z paliwem. Są też inne podobieństwa. Prom Stena Vision może pomieścić 550 samochodów osobowych lub 100 ciężarówek i 1300 pasażerów. Linia ładunkowa ma 2200 m długości, a dopuszczalna ładowność to 5500 ton. Gdy uwzględnić różnice wielkości obu tych środków transportu - proporcjonalnie, możliwości Rapida okażą się być podobne. Zwłaszcza ładowność (525 kg) i wielkość ładowni (550 l). O, przepraszam... bagażnika. Oczywiście, Stena Vision jest zdecydowanie większa. Długość 175 m, szerokość 30 m, wysokość 44 m (ok. 15 pięter). Skoda Rapid to odpowiednio: niecałe 4,5 m długości, 1,7 m szerokości i nieco ponad 1,4 m wysokości.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Manewrowanie tak wielkim statkiem nie jest proste, zwłaszcza, że operację cumowania do nabrzeża portu przeprowadza się na sterowaniu ręcznym, z dokładnością do pięciu centymetrów. W przeciwnym razie nie otworzy się rampa załadunkowa. Nie ma żadnego park assist. To zupełnie inaczej, niż w Skodzie Rapid, którą można precyzyjnie zaparkować bez żadnych trudności, w dodatku z pomocą czujników. W przeciwieństwie do kapitana promu, kierowca Skody ma znakomitą widoczność we wszystkich kierunkach.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

W końcu, nasz prom, wiozący w swoim wnętrzu nową Skodę Rapid zacumował u wybrzeży Gdyni. Za nami cztery dni podróży i 1500 km za kierownicą Skody Rapid. Przez ten czas zdążyliśmy się dobrze poznać. Wiemy już, że jest samochodem, który dzięki niewielkim wymiarom zewnętrznym, dobrze czuje się w mieście. Łatwo nim manewrować i dobrze się prowadzi. W trasie docenimy jego zawieszenie, przestrzeń dla pasażerów i przepastny bagażnik.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Po raz pierwszy zobaczyliśmy ją rok temu, na Salonie Samochodowym we Frankfurcie, jako koncepcyjny samochód o nazwie MissionL. Jej pojawienie się na polskim rynku wywołało burzę. To zupełnie nowy nurt stylistyczny Skody. Dowód na to, że może wyglądać znacznie atrakcyjniej. Czechom udało się zbudować samochód, który pomimo niewielkich rozmiarów, w środku jest bardzo przestronny, jak o klasę większe auto. Ilość miejsca dla pasażerów na tylnej kanapie i największy w klasie bagażnik o pojemności 550 litrów - to jej najmocniejsze atuty. Nie będzie żadnego problemu ze zmieszczeniem bagażu. My podróżowaliśmy w dwuosobowym składzie, przez cztery dni, tymczasem do tego bagażnika na dwa tygodnie może się spakować cała rodzina. Specjalne siatki pozwalają bezpiecznie umocować bagaż, a dwustronna wykładzina chroni wnętrze bagażnika przed zabrudzeniami. Rapida seryjnie zaopatrzono w 6 poduszek
powietrznych oraz system kontroli trakcji ESC z ABS-em. Wszystko dostępne w standardzie, nawet w najniższej wersji wyposażenia.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Zawieszenie naszej Skody, które na polskich drogach sprawdza się znakomicie. To udany kompromis pomiędzy komfortem podróżowania i pewnym prowadzeniem w zakrętach. Choć Skoda Rapid w wersji z silnikiem diesla zdecydowanie nie jest samochodem o sportowych ambicjach, znakomicie radzi sobie podczas dynamicznej jazdy, pewnie wykonując polecenia kierowcy. Podczas gwałtownych wejść w zakręt tył wykazuje lekką tendencję do nadsterowności, którą natychmiast wygasza system ESP.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Skoda Rapid zaskakuje przemyślanymi rozwiązaniami, pomagającymi utrzymać porządek i spakować drobiazgi. Pod przednim siedzeniem umieszczono kieszeń na kamizelkę odblaskową, pod klapką wlewu paliwa znalazło się miejsce dla skrobaczki do szyb. W kabinie są uchwyty na bilety parkingowe i kubki oraz idealnie dopasowane do 1,5 litrowych butelek kieszenie w przednich drzwiach oraz 0,5 litrowych w drzwiach tylnych. Wszystko to ułatwia utrzymanie ładu i porządku.

(fot. Marek Wieliński)
Źródło: (fot. Marek Wieliński)

Tym autem możesz wygodnie wozić rodzinę, w komfortowych warunkach dojechać do pracy, a jeśli trzeba - pokonać nim Europę, nie czując zmęczenia. Z silnikiem diesla zużyjesz przy tym średnio 5,9 litra paliwa na 100 km i przejedziesz 890 km bez tankowania. Taka jest Skoda Rapid.

d3tab1y

Marek Wieliński, moto.wp.pl

"Skoda Rapid 1.6 TDI Elegance" - DANE TECHNICZNE

Typ silnika "R4, trubodiesel TDI, common rail "
Pojemność silnika cm3 "1598"
Moc KM / przy obr./min "105 / 4400"
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. "250 /1500 – 2500"
Skrzynia biegów "5-biegowa, manualna"
Prędkość maksymalna km/h "190"
Przyspieszenie (0-100 km/h) s "10,4"
Zużycie paliwa:
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) "5.6 / 3.7 / 4.4"
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) "5,8 - 6,7 / 4,3 - 5,1 / 5,9"
Pojemność bagażnika min./max. / l "550 / 1490"
Wymiary (dł./szer./wys.) mm "4483 / 1706 / 1461 "
Cena wersji podstawowej w zł "43 860 "
Cena testowanego modelu w zł "80 360 "
Plusy null
Minusy null
d3tab1y
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3tab1y
Więcej tematów