Trwa ładowanie...
07-03-2014 08:59

Rząd wycofa się z obowiązkowych alkomatów. Ma nowy pomysł

Rząd wycofa się z obowiązkowych alkomatów. Ma nowy pomysłŹródło: PAP/Jacek Turczyk
d5n1dld
d5n1dld

Spowodowany przez pijanego kierowcę, tragiczny wypadek w Kamieniu Pomorskim, w którym zginęło sześcioro pieszych, rozbudził ogólnopolską debatę na temat bezpieczeństwa na naszych drogach. W wyniku presji społecznej premier Tusk wystąpił z pakietem pomysłów, mających poprawić sytuację. Największy rozgłos zyskała propozycja wprowadzenia nakazu posiadania w samochodzie alkomatu. Teraz rząd zastępuje ją nową.

Alkomaty w każdym aucie miały powstrzymać kierowców przed jazdą po pijanemu. Zgodnie z założeniami szefa rządu, dzięki takiemu urządzeniu, które jak zapewniał Donald Tusk kosztuje zaledwie kilkanaście złotych, zasiadający za kierownicą będzie mógł sprawdzić swoją dyspozycję do jazdy, nim uruchomi silnik. Dzięki regulacji z polskich dróg mieli zniknąć przede wszystkim ci, którzy wsiadają za kółko rankiem, po wieczornym spożyciu alkoholu. Projekt premiera szybko spotkał się z krytyką i to nawet ze strony policji. Po pierwsze, alkomat, któremu można zawierzyć, kosztuje 400-500 złotych, nie zaś kilkanaście, a i tak jego dokładność zależy od regularnego kalibrowania, co pociąga za sobą kolejne koszty. Po drugie, obowiązkowe alkomaty nie powstrzymają tych, którzy są najbardziej niebezpieczni, czyli kierowców, nie odkładających kluczyków, mimo że doskonale zdają sobie sprawę ze swojej nietrzeźwości.

Obowiązkowych alkomatów jednak nie będzie - informuje „Polityka”. Rząd wycofuje się z nieprzemyślanego pomysłu, ale ma nową propozycję. Alkolocki, czyli urządzenia, które uniemożliwiają nietrzeźwej osobie zapalenie silnika i odjechanie, obligatoryjnie pojawią się w miejskich autobusach, autokarach i tramwajach. Swoje samochody będą musieli wyposażyć w nie także ci kierowcy, którzy zostaną skazani za jazdę pod wpływem alkoholu.

Jak działa takie urządzenie? Aloklock połączony jest z układem zapłonowym. Jeśli w oddechu osoby siadającej za kółkiem wykryje opary alkoholu, nie pozwoli włączyć silnika. Oczywiście taki system można oszukać. Wystarczy, że w ustnik dmuchnie inna osoba niż ta, która będzie potem kierować. Wydaje się jednak, ze propozycja rządu to ruch w dobrym kierunku. Podobne rozwiązania funkcjonują np. w państwach skandynawskich, gdzie kierowca przyłapany na jeździe po alkoholu może zachować prawo jazdy pod warunkiem zamontowania alkolocka.

Dodatkowe urządzenie w samochodzie to nie jedyna propozycja rządu w kwestii pijanych kierowców. Ponadto osoba, która po raz pierwszy zostanie przyłapana na prowadzeniu pod wpływem alkoholu, utraci prawo jazdy na okres od 3 do 15 lat (obecnie jest to od roku do 10 lat) i zapłaci co najmniej 5 tys. zł nawiązki. Wyrok w takiej sprawie ma być publicznie ogłaszany. Osoby, które po raz drugi zostałyby przyłapane na jeździe pod wpływem alkoholu, traciłyby prawo jazdy na co najmniej 5, a maksymalnie 15 lat. W tym wypadku nawiązka ma wynosić minimum 10 000 zł.

tb/mw/tb, moto.wp.pl

d5n1dld
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d5n1dld
Więcej tematów