Trudno powiedzieć, czy to sentyment do legendy, czy biznesowy plan na sukces. Dość, że legendarna marka z Wielkiej Brytanii - TVR - powraca. W 2018 roku pojawi się jej pierwszy model po długiej przerwie. Na początek dostępnych będzie 250 sztuk. Na zakupy jest już jednak za późno, wszystkie egzemplarze zostały zamówione.
Historia TVR liczy niemal 7 dekad. W 1947 roku Trevor Wilkinson zbudował swój pierwszy samochód, do którego napędu użył silnika Forda. Przez kolejne lata powstało kilka modeli, z których część uznaje się za udane, inne za - delikatnie mówiąc - mniej. TVR-y były zawsze ekstrawaganckie i szybkie, produkowane w niewielkich seriach, przez co cenione przez kolekcjonerów.
Firma nie raz popadała w kłopoty i zmieniała właścicieli. W 2006 roku stery przejął rosyjski oligarcha - 24-letni (sic!) Nikołaj Smolenski. Nie udało mu się reanimować legendy, po czym postanowił przerwać produkcję samochodów i przestawić TVR na produkowanie... wiatrowych turbin.
Jednak zapaleńcy zdecydowali, że TVR wróci jako producent samochodów. Nowi ludzie, na czele ze słynnym inżynierem i projektantem Gordonem Murray'em, tworzą nowe auto, które będzie się nazywało TVR V8.
Dyrektor marki John Chasey udzielił wywiadu "AutoExpress", w którym zdradził kilka szczegółów, między innymi ten, że 250 samochodów zostało już sprzedanych.
Do napędu posłuży jednostka Coswortha, która ma ok. 500 KM mocy. Została już przetestowana i podobno doskonale się sprawuje. Podwozie ma bazę z włókna węglowego, ale takie rozwiązanie ma być opcją. Być może TVR zdecyduje się na zwiększenie wolumenu, jeśli klientów na zwykłą wersję będzie więcej.
Samochód ma wygląd jak na zdjęciu, co wszystko mówi o jego charakterze. Jack Chasey powiedział, że auto będzie miało swoją wersję jedynie na tor, normalną drogową oraz - być może - przystosowaną do ścigania się w Le Mans.
Oby wszystko się udało, bo w motoryzacyjnym świecie podobnych do siebie projektów, każda nisza zasługuje na doping. A taką jest i pozostanie TVR.