Trwa ładowanie...
04-02-2016 11:15

Luksusowe auto sprzed 10 lat. Prestiż (nie) dla każdego

Luksusowe auto sprzed 10 lat. Prestiż (nie) dla każdegoŹródło: Piotr Wójcik
d3htws1
d3htws1

Kuszą luksusowym wyposażeniem, wysoką jakością wykonania i mocnymi silnikami, a po latach także niską ceną. Mowa o samochodach z segmentu premium z początku XXI wieku. Obiegowa opinia głosi, że są to również auta znacznie trwalsze, łatwiejsze do naprawienia i mniej problematyczne w eksploatacji niż ich współczesne odpowiedniki. Co więcej, ceny spadły już na tyle, że są one w zasięgu ręki znacznej części kierowców. W teorii zakup tego typu auta to strzał w dziesiątkę. A jak jest naprawdę?

Aby to sprawdzić, dotarliśmy do użytkowników tego typu pojazdów, którzy kupili swoje auta z drugiej ręki i jeżdżą nimi od dobrych kilku lat. Ich doświadczenia i opinie pomogą nam stwierdzić, czy kupno takich aut to dobra decyzja. Zasięgnęliśmy też opinii niezależnych ekspertów, którzy doradzą nam, jakich modeli warto szukać i na co trzeba się przygotować, szukając tego typu samochodu. Wnioski nie są oczywiste, ale po kolei.

Na pierwszy ogień idzie Audi S4 z 2003 roku należące do Piotra. Piotr z zawodu jest grafikiem komputerowym, jednak od zawsze pasjonuje się motoryzacją. Do niedawna jeździł BMW 523i (E39) i Nissanem 200SX (S14, oba z 1997 roku), jednak sprzedał oba auta i w ich miejsce nabył Audi S4 Avant. Samochód prawie bez wad – praktyczne, wolne od problemu korozji nadwozie kombi, świetna jakość wykonania i pięknie brzmiący, wysokoobrotowy silnik V8 napędzający stale wszystkie cztery koła - to wszystko w cenie niższej niż 40 tys. zł.

Oto, co o swoim aucie mówi jego właściciel: - To bezapelacyjnie najlepszy uniwersalny samochód w cenie do 40 tys. zł, jeśli komuś zależy na sportowych wrażeniach z jazdy. Minusy w eksploatacji to właściwie tylko masa (1780 kg), wysokie spalanie i niewielki zasięg (ok. 400 km). Poza tym same zalety – rewelacyjne fotele, układ kierowniczy, hamulce i zawieszenie, które choć sztywne, pozwala na dynamiczną jazdę nawet po drogach trzeciej kategorii. Dodatkowo, dzięki napędowi quattro i dobrym oponom, jest nie do pokonania w deszczu i na śniegu - mówi Piotr.

Brzmi świetnie, prawda? Piotr wycenia swój egzemplarz na 36 tys. zł bez felg. W 2003 roku w Niemczech, kiedy ten samochód był nowy, trzeba było za niego zapłacić przynajmniej 52 800 euro.

d3htws1

Okazja stulecia? Nie do końca

Kto liczy na tanią eksploatację w przypadku Audi S4, może się srogo zawieść. Opisywany tutaj egzemplarz nie jest zajeżdżony, powypadkowy ani zaniedbany (a takie niestety dominują w ogłoszeniach), a mimo to w ciągu niecałych dwóch lat wymiany i naprawy pochłonęły niemal połowę ceny zakupu, choć w aucie nie działo się nic poważnego. Pierwszy serwis pochłonął blisko 8 tys. zł z robocizną. Obejmował wymianę klocków hamulcowych (290 zł), wahaczy (2 szt., 350 zł każda), silentblocków wahaczy (2 szt., 100 zł każda), świec (8 szt., 80 zł każda), oleju (w obiegu jest 9,2 l, 300 zł), filtrów oleju i powietrza (160 zł), przepływomierza (600 zł), czujnika spalania stukowego (300 zł), uszczelki kolektora ssącego (80 zł) i czujnika ESP (250 zł). Naprawy wymagał też sterownik ABS (800 zł). Do tego dywaniki (160 zł) i opony zimowe (1200 zł) oraz koszt robocizny (2300 zł).

Kolejny, mniejszy przegląd, wykonany został 15 tys. km później i pochłonął 1100 zł. Wymieniono klocki (290 zł), olej (300 zł), filtry powietrza i oleju (160 zł) oraz akumulator (350 zł). Od momentu zakupu (wiosna 2014) w aucie trzeba było wymienić też poduszkę pod silnikiem (900 zł), manszety przegubów (2 szt., 500 zł każda), chłodnicę wody (uszkodzenie kamieniem, 1100 zł z wymianą), zbiorniczek wyrównawczy (100 zł) wraz z płynem (300 zł), oraz poprawić wydech (1200 zł). Po doliczeniu kilku wymian części eksploatacyjnych, jak np. tarcze hamulcowe (firmy ATE, 1200 zł), kolejne klocki (ATE, 450 zł) i wahacz górny (300 zł) i kosztu robocizny otrzymamy kwotę blisko 16 tys. zł w ciągu nieco ponad 1,5 roku użytkowania.

Ubezpieczenie OC na rok kosztuje ok. 700 zł. Spalanie w mieście wynosi 16 l/100 km, na trasie spada do 14 l/100 km. Wydatki na paliwo przy miesięcznym przebiegu 1200 km w mieście, przy cenie litra benzyny wynoszącej 3,99 zł, wyniosą zatem 766 zł.

(fot. Mateusz Klimek)
Źródło: (fot. Mateusz Klimek)

Tanio? Tylko przy zakupie

Czy Piotr trafił na minę, kupując swoje Audi? Oczywiście, że nie. Jazda tym samochodem po prostu tyle kosztuje, a w tym przypadku właściciel nie oszczędza na częściach. S4 to wprawdzie ekstremalny przykład (był to najmocniejszy wariant w gamie A4), jednak niemal każde 10-letnie i starsze auto noszące prestiżowy znaczek na masce będzie znacznie droższe w utrzymaniu niż sugerowałaby to jego cena zakupu.

d3htws1

Potwierdza to opinia Adama Klimka, mechanika i eksperta sieci warsztatów samochodowych Motoricus: - Jakość aut prestiżowych marek w wielu przypadkach faktycznie jest ponadprzeciętna, jednak wiele osób zapomina o tym, że to samochody projektowane z myślą o ludziach zamożnych. Stąd też koszty napraw są bardzo wysokie, niezależnie od tego, ile aktualnie warte jest dane auto. Warto zauważyć, że utrata wartości jest największa właśnie w przypadku samochodów luksusowych. W pewnym momencie właściciel uznaje, że dalsze ładowanie pieniędzy w kolejne naprawy nie jest uzasadnione ekonomicznie, więc pozbywa się auta za małe pieniądze.

Mimo to, chętnych na (pozornie) tani luksus nie brakuje. W III kwartale 2015 roku 5 z 10 najczęściej wyszukiwanych samochodów w serwisie otomoto.pl to Audi i BMW. Niestety, nabywcy takich aut często mierzą siły na zamiary: - Znam mnóstwo historii, kiedy ludzie kupowali sobie takie samochody nie ze względu na ich potrzeby, tylko przez swoje złudzenia. Wydawało im się, że stać ich na BMW czy Mercedesa. Kiedy dochodziło do pierwszych napraw, okazywało się, że ich koszt jest zawrotny. Potem tacy ludzie próbują oszczędzać na serwisie, dokonują napraw na regenerowanych częściach lub najtańszych zamiennikach. Tak traktowane samochody nie zachowują swoich fabrycznych parametrów i stąd biorą się w większości nieprawdziwe opinie o rzekomej niskiej jakości aut tej czy innej marki – wyjaśnia Adam Klimek.

(fot. Mateusz Klimek)
Źródło: (fot. Mateusz Klimek)

Jak szukać?

Czy zakup luksusowego auta w wieku 10 lub więcej lat zawsze musi być złym pomysłem, który wpędzi nas w finansową ruinę? Niekoniecznie, ale warto zachować zdrowy rozsądek. Tak uważa Adam Włodarz, dziennikarz motoryzacyjny odpowiedzialny m.in. za dobór samochodów uczestniczących w programie „Zakup kontrolowany” na antenie TVN Turbo: - Wśród samochodów marek premium wyprodukowanych na początku nowego millenium wciąż da się znaleźć takie, które nie są nadmiernie kłopotliwe. Niestety, jest też sporo min, więc przed zakupem warto zorientować się, których modeli, z którymi silnikami i skrzyniami biegów najlepiej unikać.

d3htws1

Jakich aut należy zatem szukać, aby się nie rozczarować?

Najlepiej szukać aut popularnych. Warto zobaczyć, jakie modele występują najczęściej na portalach aukcyjnych. Warto też poszukać w internecie podstawowych informacji na temat dostępności i cen części zamiennych do danego auta i porównać je z innymi. To wszystko jest na wyciągnięcie ręki, bez wychodzenia z domu. Informacje o przywarach konkretnych modeli i wariantów można bez trudu znaleźć w prasie i internecie.

W ogłoszeniach dominują auta spod znaku Audi i BMW. Jeśli chodzi o Audi, warto rozejrzeć się za modelami A4 i A6 z silnikiem 1.9 TDI lub benzyniakiem 1.8T i ręczną skrzynią biegów. Wśród BMW warto szukać modeli serii 3 (E46 i E9X) oraz serii 5 (E39 i E60). W przypadku tych modeli BMW obowiązuje zasada, że im starsza generacja, tym mniejsze wydatki na potencjalne naprawy. Należy jednak podkreślić, że „mniejsze” wcale nie znaczy „małe”.

Za przykład może posłużyć BMW 530d Touring z 2003 roku należące do Kacpra. Kacper kupił swoje auto w 2011 roku i zapłacił za nie wówczas blisko 30 tys. zł. Model ten jest bardzo licznie reprezentowany na rynku wtórnym, jednak mimo ponadprzeciętnej trwałości, większość egzemplarzy jest już po prostu zajeżdżona. Egzemplarz naszego rozmówcy to na ich tle prawdziwy biały kruk – nie uczestniczył w żadnej poważnej kolizji i według autoryzowanego serwisu ma oryginalny przebieg 248 tys. km (w momencie zakupu 201 tys. km). Mimo to, na przestrzeni czterech lat wydatki na naprawy pochłonęły ponad 9 tys. zł, nie licząc wymian oleju i części eksploatacyjnych. W tym czasie zregenerowano wtryskiwacze (3000 zł) i pompę wysokiego ciśnienia (1300 zł), wymieniono także poduszki tylnego samopoziomującego zawieszenia (2 szt., 750 zł każda), czujnik ciśnienia Common Rail (780 zł), regulator ciśnienia pompy paliwa (500 zł), czujnik wałków rozrządu (500 zł), czujnik położenia wału (400 zł), ramię wycieraczki (200 zł), czujnik maty
zajętości pasażera (300 zł) i pompę podprogową (550 zł). Przynajmniej spalanie utrzymuje się na sensownym poziomie – od 6 do 8 l/100 km w trasie i 10 l/100 km w miejskich korkach.

d3htws1
(fot. Mateusz Klimek)
Źródło: (fot. Mateusz Klimek)

Pewna historia ważniejsza niż bajery

Poszukując właściwie każdego auta używanego, nie warto zawężać kręgu swoich zainteresowań do konkretnego, upragnionego modelu i wersji silnikowej. Przy poszukiwaniach zdecydowanie bezpieczniej będzie kierować się pochodzeniem i historią serwisową danego pojazdu, a nie jego mocą czy wyposażeniem. Gdzie można znaleźć pojazd z pewnych rąk? Najlepsze są auta po prywatnych użytkownikach, najlepiej takich, którzy mają świadomość motoryzacyjną (np. członkowie klubów i forów, których wiedza i dbałość o auto jest zazwyczaj ponadprzeciętnie duża). Unikałbym aut od handlarzy, chyba, że jesteśmy w stanie dobrze zweryfikować to, co nam proponują. Niestety, to właśnie te ostatnie auta stanowią większość rynku samochodów używanych w Polsce.

d3htws1

Producenci aut luksusowych zabiegają o klientów m.in. bogatą paletą silników i wyposażenia dodatkowego. To z kolei oznacza, że jeden egzemplarz danego modelu może być – w zależności od konfiguracji – godny polecenia, zaś inny – wręcz przeciwnie. Przykładem może być chociażby Audi A4. Z silnikiem 1.9 TDI i ręczną skrzynią to niezawodne auto, które może jeszcze długo posłużyć. Z wadliwym konstrukcyjnie silnikiem 2.5 TDI i awaryjną bezstopniową skrzynią Multitronic - to skarbonka bez dna. Naprawa tej ostatniej kosztuje minimum 5 tys. zł – tłumaczy Włodarz.

Felerna gwiazda

Przy poszukiwaniach samochodu czasem nie warto kierować się obiegową opinią i utartymi przekonaniami. Auta niemieckie wcale nie muszą stanowić wzoru niezawodności i wysokiej jakości: - Zdecydowanie odradzałbym auta marki Mercedes z początku XXI wieku bo niemiłosiernie korodują. Tak naprawdę rdza atakuje wszędzie, zwłaszcza na elementach nośnych, co praktycznie wyklucza je z dalszej eksploatacji i czyni naprawy nieopłacalnymi. Warto z kolei rozważyć dalekowschodnią alternatywę, do której już dawno przekonali się Amerykanie. Mowa o autach Lexusa, luksusowej marki Toyoty. Zarówno eksperci, jak i użytkownicy, podkreślają „pancerny” charakter tych samochodów. Godne polecenia są właściwie wszystkie modele Lexusa z początku wieku. To samochody trwałe i bezawaryjne, jednak mimo wszystko specyficzne w serwisowaniu i drogie w eksploatacji. Fakt, rzadko się psują, ale pomimo pokrewieństwa z Toyotą nawet wymiana części eksploatacyjnych potrafi być bardzo droga. Dla przykładu podam, że jeden tylny wahacz do Lexusa LS
potrafi kosztować ponad 4000 zł(!) – tłumaczy Adam Klimek.

Pozytywną opinię na temat tych samochodów potwierdza Michał, który jeździ Lexusem GS 300 z 2000 roku. Samochód okrążył kulę ziemską już 10 razy (400 tys. km, z czego ponad połowa na LPG) i nie wybiera się na złomowisko. - Cena tego samochodu jest wysoka, ale adekwatna do jakości (15-letnie egzemplarze w Niemczech kosztują nawet 7000 euro). Na dystansie 50 tys. km wymieniałem tylko części eksploatacyjne – olej, filtry tarcze i klocki hamulcowe plus kilka elementów zawieszenia, za które zapłaciłem trochę ponad 1700 zł - wylicza. To auto jest szybkie, bezawaryjne, komfortowe i praktycznie niezniszczalne. Silnik i skrzynia biegów są nie do zdarcia, co znajduje odzwierciedlenie w niskich cenach używanych elementów (skrzynię można kupić za 900 zł, silnik za 1000 zł) – po prostu nie ma na nie popytu. Wnętrze świetnie znosi próbę czasu. Auto dobrze współpracuje z instalacją LPG. W mieście zużywa go 14 l/100 km, w trasie o cztery litry mniej – zachwala swoje auto Michał.

d3htws1

Auto idealne? Nie do końca. - Jak w każdym „japończyku” trzeba dbać o blachę, szczególnie od spodu. Poza tym, elementy zawieszenia potrafią osiągać zawrotne ceny i nie ma sensu zastępować ich zamiennikami, bo te są fatalnej jakości – mówi nasz rozmówca.

(fot. Mateusz Klimek)
Źródło: (fot. Mateusz Klimek)

Lepiej wziąć poprawkę

Kluczową sprawą przy zakupie zaawansowanego wiekiem samochodu marki premium jest rozsądnie zaplanowany budżet. Często popełnianym błędem jest przeznaczenie całych dostępnych środków tylko na zakup auta w nadziei, że nie będzie ono wymagało dalszych nakładów. To błąd, który bardzo szybko się zemści.

- Kupując model premium, który ma już kilkanaście lat, warto mieć świadomość, że może on wymagać stałego inwestowania. Ceny są niestety różne i im bardziej egzotyczne auto lub nawet wersja danego modelu (patrz wspomniane S4), tym więcej trzeba zostawiać w warsztacie. Warto zostawić sobie margines 10-15 procent sumy zakupu na pierwsze naprawy – radzi Adam Włodarz.

W niektórych przypadkach lepiej odłożyć jednak znacznie większą kwotę. - Przy zakupie wiekowego auta z najwyższej półki (segment F), budżet na naprawy powinien wynosić przynajmniej 50 proc. ceny zakupu. Po zakupie takiego auta prawdopodobnie będzie trzeba dokonać wymiany płynów, opon i w miarę możliwości rozrządu, ale jest wielce prawdopodobne, że na tym się nie skończy. W przypadku Mercedesa klasy S W220 (ceny sensownych egzemplarzy zaczynają się od 20 tys. zł) niemal zawsze trzeba naprawić zawieszenie pneumatyczne. Koszt naprawy zazwyczaj równa się wartości całego samochodu lub ją przekracza - przestrzega Adam Klimek.

Wniosek jest jeden – luksus musi kosztować, nawet po latach. Warto zdawać sobie z tego sprawę, rozważając zakup auta z górnej półki za niewielkie pieniądze. Przed zakupem weź kalkulator, sprawdź ceny części i koniecznie zastanów się, czy faktycznie prestiżowy znaczek wart jest tylu wyrzeczeń. Może okaże się, że popularny kompakt zaspokoi Twoje potrzeby.

Mateusz Klimek

d3htws1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3htws1
Więcej tematów