Trwa ładowanie...

Audi A4: nowe kontra używane. Warto dopłacić?

Choć Audi reklamuje nowe A4 jako zupełnie nowy model, to wizualnie jest ono łudząco podobne do poprzednika. Gdzie kryją się różnice i czy nowy model wart jest swojej ceny? Sprawdzamy.

Audi A4: nowe kontra używane. Warto dopłacić?Źródło: Mateusz Klimek
d3550hc
d3550hc

Kiedy Audi zaprezentowało zupełnie nowe Audi A4, wiele osób zgromadzonych na targach we Frankfurcie przecierało oczy ze zdumienia. Auto wyglądało bowiem niemal identycznie jak poprzednik. Część komentatorów drwiła nawet, że projektanci Audi zapatrzyli się na swoich kolegów z Porsche, którzy każdą kolejną generację flagowego 911 rysują tą samą kreską. Nasuwa się zatem pytanie: skoro nowe A4 (B9) wygląda prawie tak samo jak stare (B8) i ma podobne (przynajmniej na papierze) silniki, to po co ktokolwiek miałby kupować nowy model? Zwłaszcza, że egzemplarze z 2015 roku z symbolicznym przebiegiem można kupić o blisko 20 proc. taniej. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Zachowując wygląd zbliżony do poprzednika projektanci nowego A4 nie kierowali się lenistwem, lecz pragmatyzmem i wytycznymi z działu sprzedaży. A4 poprzedniej generacji było bowiem na tyle udanym samochodem, że klienci "walili" po niego do salonów drzwiami i oknami. Zainteresowanie nie słabło aż do momentu premiery nowego modelu. Łącznie w latach 2008-15 na całym świecie sprzedano 1,3 mln sztuk A4 B8. Jednym słowem – sukces totalny.

Kiedy Mercedes całkowicie zmienił wygląd aktualnej odsłony konkurencyjnej klasy C, miał w tym konkretny cel – obniżyć średnią wieku nabywców tego modelu, która dla poprzednika wynosiła 62 lata. Audi przy opracowaniu nowej generacji A4 musiało z kolei tylko (i aż) utrzymać dobrą passę. Trudno zatem się dziwić, że A4 wygląda praktycznie tak samo jak poprzednik, pomimo że struktura nadwozia (płyta podłogowa MLB, spokrewniona z tą z Q7) jest zupełnie nowa. W końcu nie zmienia się zwycięskiego składu.

d3550hc

Ale wygląd zewnętrzny to nie wszystko. Upływ czasu we wnętrzu A4 (B8) był aż nadto widoczny. Środek A4 B8 był wprawdzie elegancki, schludny i bardzo solidnie wykonany, ale trącił nieco ubiegłą dekadą. Konkurencja poszła w ostatnich latach mocno do przodu i jeśli Audi chciało nadal pozostać w grze, musiało wprowadzić zmiany.

I wprowadziło - kabina jest zupełnie inna niż w poprzedniku. Minimalistyczne wnętrze zbliżone jest do tego z Q7. Materiały i jakość spasowania – na 5 z plusem. Ciekawostka: ekranu centralnego nie da się schować. Z badań przeprowadzonych na użytkownikach modeli z chowanym ekranem wynika, że przez 96 proc. czasu jest on wysunięty. Uznano więc, że montowanie mechanizmu wysuwającego ekran nie jest uzasadnione ekonomicznie. Nowe A4 odświeżono też dodając całą masę nowoczesnych gadżetów, jak np. nawigację informującą o korkach, nowe pokrętło systemu MMI rozpoznające pismo, podstawkę do indukcyjnego ładowania smartfona, szereg asystentów (parkowania, hamowania, pasa ruchu, jazdy w korkach i martwego pola), a także… gniazdo USB, którego brakowało w poprzednim modelu. Na zewnątrz zwracają uwagę opcjonalne, w pełni LED-owe reflektory, które do niedawna występowały tylko w A8.

Wnętrze A4 udało się z sukcesem dopasować do standardów obowiązujących w 2016 roku. Nie ustrzeżono się jednak drobnych wpadek. Umiejscowienie pokrętła wspomnianego systemu MMI tuż przed drążkiem skrzyni biegów jest nienaturalne. Jest to o tyle istotne, że pokrętłem tym obsługuje się większość urządzeń pokładowych, w tym radio, nawigację i telefon. U konkurencji (szczególnie BMW serii 3)
obsługa jest nieco bardziej intuicyjna. Oprócz tego, z tyłu jest mniej więcej tyle samo miejsca co w poprzedniku - czyli niezbyt wiele. Osobom o wzroście powyżej 185 cm będzie ciasno. Nikt nie usiądzie też wygodnie na środkowym miejscu – przeszkadza wysoki tunel środkowy.

Przyzwyczaić trzeba się też do opcjonalnego, całkowicie cyfrowego blatu zegarów. 12,3-calowy ekran TFT poraża nowoczesnością, ale obrotomierz i prędkościomierz początkowo nie są równie czytelne, jak ich analogowe odpowiedniki w poprzedniku. Z drugiej strony, wskazania komputera pokładowego i nawigacji są dużo lepiej widoczne (można wyświetlać je niemal na całym ekranie) i mniej absorbują uwagę kierowcy. Pytanie tylko, czy szybki rozwój technologii nie sprawi, że wnętrze nowego A4 nie zestarzeje się zbyt szybko?

d3550hc

Pod maską nie ma wielkiej rewolucji. Na polskim rynku występują tylko jednostki czterocylindrowe o pojemności od 1.4 do 2 litrów. Testowy egzemplarz (wersja 2.0 TFSI ultra) był wyposażony w dwulitrowy silnik TFSI z turbodoładowaniem. Problem nadmiernego zużycia oleju, na który skarżyło się wielu właścicieli B8, został na szczęście rozwiązany. Według producenta, silniki TFSI produkowane od połowy 2011 roku mają większe pierścienie tłokowe. Silnik testowego A4 rozwija moc 190 KM oraz moment obrotowy 320 Nm i był skojarzony ze skrzynią S Tronic (dwusprzęgłową), przenoszącą napęd na przednie koła. W poprzedniku taka konfiguracja nie była możliwa – jedynym automatem dostępnym z przednim napędem był bezstopniowy Multitronic – awaryjny i nieprzyjemny w eksploatacji. Stosowany obecnie S Tronic nie rozczarowuje - zmienia biegi płynnie i szybko, a na dodatek pozwala obniżyć zużycie paliwa, bo w trybie Efficiency zmienia biegi na wyższe już przy 1500 obr./min. Przy swobodnym toczeniu wrzuca też luz, aby pokonać większy
dystans wybiegiem, przy minimalnym zużyciu paliwa. Do wad przekładni należy mało płynna praca przy niskich prędkościach i ruszaniu z miejsca (po części to wina systemu Start-Stop). Klasyczny automat (dostępny tylko w wersjach 3-litrowych, nieoferowanych w Polsce) jest pod tym względem znacznie lepszy.

Jak na oszczędną wersję ultra, silnik zapewnia więcej niż dobre osiągi. Mocy wystarczy w każdej sytuacji drogowej, a moment obrotowy jest rozłożony „płasko”. Nie czuć, że silnik jest turbodoładowany, zachowuje się bardziej jak duży, wolnossący silnik benzynowy. Należy to uznać za zaletę, zwłaszcza że spalanie nie przekracza 9 l/100 km, nawet w warszawskich korkach. Na pustej drodze, przy 90 km/h, można nawet zejść do 5 l/100 km. W dużej mierze jest to zasługa masy własnej, niższej o 120 kg niż w poprzedniku (testowy egzemplarz ważył zaledwie 1405 kg). W B8 z Multitronikiem średnie spalanie było wyższe o co najmniej 1 litr. Nie sposób było też zejść poniżej 7 l/100 km.

(fot. Mateusz Klimek)
Źródło: (fot. Mateusz Klimek)

Poprzednie A4 było jednym z lepiej prowadzących się przednionapędowych samochodów. Jego następca jeździ co najmniej równie dobrze, z tą różnicą, że jest zauważalnie lżejszy, a co za tym idzie zwinniejszy. Układ kierowniczy stawia mniejszy opór, ale jego precyzja jest w zupełności wystarczająca. Oprócz tego, A4 jest jak zawsze stabilne, a jego zawieszenie sprężyste, ale nie za twarde.

d3550hc

A4 idealnie nadaje się też długie trasy, m.in. za sprawą wygodnych foteli i świetnie wyciszonego wnętrza. Przy prędkościach autostradowych we wnętrzu jest cicho jak w kościele. Na trasie ujawnia się jednak pewien bardzo duży minus: asystent pasa ruchu albo ciągle ingeruje w tor jazdy bez potrzeby, albo w ogóle nie reaguje na wyjechanie za białą linię. Na domiar złego, nie można go wyłączyć(!), ani łatwo z niego zrezygnować, gdyż występuje on wyłącznie w połączeniu z innymi, bardziej przydatnymi opcjami. Na marginesie warto jeszcze wspomnieć, że irytują też nadwrażliwe czujniki parkowania. Na szczęście kamera cofania z widokiem dookoła samochodu (nowość w A4 B9) działa bez zarzutu.

To jednak drobiazgi. Prawda jest taka, że - podobnie jak poprzednik - nowe A4 nie ma wyraźnych wad, z wyjątkiem… ceny. Nie tyle zakupu, co dodatków. Płatne opcje stanowiły ponad 30 proc. ceny testowanego egzemplarza (230 tys. zł), a w aucie mogło być jeszcze znacznie więcej gadżetów. I tutaj właśnie ujawnia się przewaga używanego A4 B8 nad aktualnym modelem z salonu: dobrze wyposażone egzemplarze ze 150-konnym silnikiem 2.0 TDI z 2015 roku z symbolicznym przebiegiem 505 km można jeszcze kupić u dilerów za 165 tys. zł. Fakt, nowy model kosztuje mniej (2.0 TDI od 149 200 zł), ale tylko w bazowej wersji. Po doposażeniu do poziomu porównywalnego z jednym z egzemplarzy oferowanych w programie Audi Select :plus okazuje się jednak, że realna cena A4 B9 2.0 TDI to ok. 200 tys. zł.

Warto? Jeśli zamierzasz zatrzymać ten samochód na dłużej i zależy ci na nowoczesnych technologiach na pokładzie – tak. Jeśli w samochodzie cenisz przede wszystkim wysoką jakość, komfort i dobre prowadzenie – poszukaj modelu B8 z końca produkcji z pewną historią. Jego dodatkową zaletą będzie dojrzałość konstrukcji – przez 8 lat produkcji uporano się z wszelkimi niedomaganiami technicznymi. Odsprzedaż starszego modelu będzie jednak trudniejsza.

Mateusz Klimek

d3550hc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3550hc
Więcej tematów